niedziela, 20 sierpnia 2017

Nie marnujmy czasu.

Witam serdecznie!

   Czy Twoje wakacje jeszcze trwają? Jeśli tak - świetnie! Dobiegają końca? Jak wszystko, ale póki są trzeba się nimi cieszyć! To przecież idealna pora na to, by robić rzeczy, na które brak nam czasu poza wakacjami. Wyjazdy do znajomych, organizowanie mniejszych lub większych spotkań, napisanie książki, odkrywanie nowych pasji i zainteresowań, i wiele innych.
Na pewno są blisko miejsca,
w których jeszcze nie byłeś!

   Tak wiele do zrobienia... Dlaczego więc znajdą się i tacy, którzy całe wakacje spędzą na kanapie z pilotem w ręce? Można zastąpić to naprawdę dużo ciekawszymi zajęciami.

   Ile razy to ja nie słyszałam od moich znajomych: Nudzę się!
To albo bierzesz się za coś ciekawego, może nowego, albo idziesz nudzić się z dala ode mnie!

   Wierzcie lub nie, stwierdzenie nudzę się jest tym, którego nie znoszę. Można wyjść do znajomych z propozycją spotkania, można nawet samemu zająć się sobą. Nie masz pomysłu? Szukaj go!

   Zamiast oznajmiać komuś, że się nudzisz poproś o propozycję na spędzenie wolnego czasu. Nudę zastąp zabawą! Mnóstwo osób szuka czegokolwiek w internecie podczas "nudy", najczęściej przeglądając główne strony portali społecznościowych. Nie marnujmy czasu! Tam i tak nie ma nic nowego, bo zaglądasz na te strony co chwilę, za często.

Warto zrobić coś nowego.
Odwrócić się, spojrzeć w innym kierunku.
   Jeśli jesteś jedną z tych "nudzących się" osób, to postaraj się to zmienić. Swoją drogą nawet w internecie znajdziesz ciekawe propozycje spędzania wolnego czasu.

   Pomyśl o tym co lubisz robić, o czymś czego dawno nie robiłeś, o ludziach, z którymi dawno się nie widziałeś, o miejscach, które są blisko, ale z jakiegoś powodu jeszcze tam nie byłeś... Masz już pomysł na wolną chwilę?
Nie marnuj czasu!
Jastuha :*

piątek, 11 sierpnia 2017

Ciuszki z drugiej ręki

Nowe moro 💙💚
Cześć i czołem!
Dziś temat, który część z Was chciała, aby poruszyć. Zapraszam!

   Dla dużej liczby osób kończą się wakacje i niebawem zacznie się rok szkolny. Nie znaczy to jednak, że nie możemy wykorzystać ostatnich chwil wakacji!

Moro Guy'a Disneya!
   Dzisiaj wybrałam się do Poznania po podręczniki, a przy okazji... odwiedziłam OSIEM second hand'ów. Nie żebym szwędała się po całym mieście, co to, to nie. Były po drodze 😁.

   Zastanawialiście się kiedyś co jest potrzebne do znalezienia czegoś dla siebie w takich właśnie sklepach? Czy może jesteście jednymi z tych osób, które uważają, że w lumpeksach nic ciekawego się nie znajdzie?

Całość nowa!
   Tak na prawdę, by znaleźć coś ciekawego w sklepach z używanymi ciuszkami potrzebna jest odrobina cierpliwości i czasu. Na prawdę można wyszukać perełki! Kiedy znajdziemy już odrobinę (no, może nieco więcej) wolnego czasu i garstkę cierpliwości w sobie, wybieramy się na poszukiwania.

Mickey & Minnie
   Najlepiej zorientować się kiedy są dostawy towaru w pobliskich sklepach i jakie są ceny w danym dniu (w dzień dostawy cena za kilogram jest najwyższa, dzień przed wymianą towaru zaś najniższa - zwykle). Gdy wejdziemy już do sklepu musimy przejść od bluzki do bluzki, od spodni do spodni, itd. Bez tego nie znajdziemy perełki kryjącej się między innymi ubraniami.

Najgorszym uczuciem jest to, kiedy znajdujecie wspomnianą perełkę, ale na Was nie pasuje...

Dajcie znać, czy Wy też chodzicie na takie "poszukiwania skarbów". Miłej końcówki wakacji Wam życzę! I pozytywnej!!

Jastuha :*

środa, 8 marca 2017

Pasja zbliża.

Witam serdecznie!

   Jak zapewne wiecie dziś mamy dzień kobiet. Z tego właśnie powodu chciałabym życzyć Wam kobiety i kobietki wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i przede wszystkim spełnienia marzeń! Każdy powinien mieć marzenia!

   Dziś przychodzę do Was z kolejnym wpisem o hobby. Co dzisiaj? Rysowanie.
      Być może wiecie (a może nie), poza sportem kocham m.in. rysować. Ołówkiem, jako (prawie) niezbędnym narzędziem, posługuję się już od dłuższego czasu. Najczęściej prace, które nim wykonuję, powstają w domu, jednak nie zawsze.
Przykładowy rysunek, karykatura.

   Na początku tego tygodnia, ze względu na przybywanie do szkoły około pół godziny przed lekcjami, postanowiłam iż wezmę ze sobą szkicownik i zestaw ołówków. Tak też zrobiłam. Rano zaczęłam nowy szkic, który chciałam dokończyć między dwoma lekcjami wf-u. Na przerwie po pierwszym wf-ie wyciągnęłam szkicownik (rozmiaru A3, więc każdy go zauważył) i usiadłam pod ścianą. Niestety... nic nie zdążyłam dodać do rysunku. Po chwili kilka dziewczyn pytało co rysuję, kogo rysuję, jak długo rysuję... Wtedy jedna zapytała czy narysuję jej psa, na co odpowiedziałam, że spróbować mogę, ale zwierzęta do tej pory nie wychodziły mi najlepiej. Na to kolejna, czy mogę ją narysować. Zastanawiałam się nad tym i doszłam do wniosku, że w sumie "czemu nie?". Mogę spróbować.

   W taki oto sposób doszła do mnie także myśl, że nie powinnam chować się z moim zainteresowaniem po kątach. Oczywiście nie chodzi o to, by od razu chodzić do każdej napotkanej na swojej drodze osoby i mówić "Hej! Kocham rysować wiesz! Rysowanie jest super! Popatrz jak rysuję!". Nie.

   Zainteresowania zbliżają ludzi. Może się okazać, że masz w swoim otoczeniu osoby, które interesują się tym samym co Ty, ale nie wiedziałeś o tym. Wiedząc o niektórych rzeczach łatwiej nam będzie dotrzeć do innych ludzi i nawiązać nowe znajomości.

Mam nadzieję, że i Wy macie blisko siebie osoby, które interesują się tym co Wy, lub czymś innym, co Was zainteresuje. Poznajcie je, co Wam szkodzi? Może akurat zarazicie kogoś swoją pasją.

Jastuha :*

Kilka dodatkowych słów:
  • Kilka moich prac będziecie mogli zobaczyć tutaj,
  • Myślę nad kupnem tabletu graficznego, co o tym myślicie? Możecie jakiś polecić?

środa, 1 marca 2017

Jeden człowiek, wiele osób. Ludzie i Ty.

Witam niedźwiadki! 🐻

Zastanawialiście się kiedyś jak wpływają na Was ludzie, którymi się otaczacie?


   Każdy z nas ma wokół siebie przynajmniej kilka osób. Jak one na nas wpływają? Czy otaczają Cię ludzie, którzy częściej sprawiają Ci przykrość niż radość? A może masz przy sobie tylko takie osoby, które nie podcinają Ci skrzydeł i dobrze Ci z nimi? Większość z nas posiada znajomych z obydwu tych grup.

   Grupa 1
      Osoby, które nie do końca chcą Twojego szczęścia lub po prostu nie czujesz się przy nich do końca dobrze, to chyba nie najlepsi znajomi, prawda?
Znajomi z grupy nr 1 owiną Cię jak kokon i nie pozwolą się rozwinąć
   Grupa 2
      Ludzie, którzy są z Tobą nie tylko wtedy, gdy coś się udaje, ale także w ów czas gdy jest źle. To oni pomagają Ci zdobywać to czego pragniesz i to oni sprawiają, że nie jesteś smutny. Każdy powinien znaleźć kogoś takiego!
Znajomi z grupy nr 2 będą Cię szczerze wspierać
   Jeśli się zastanowicie, to zauważycie, że ludzie mają wpływ na każdego z nas. Tak samo i Ty masz wpływ na czyjeś życie.
   Każdy z nas powinien się zastanowić nad tym jakich ma wokół siebie ludzi. Słyszałam już o tym, że wśród znajomych powinniśmy przeprowadzić swego rodzaju selekcję. Zostawić tych ściągających nas w dół, a pielęgnować relacje z tymi, którzy nas wręcz uskrzydlają.
   Dzisiaj chciałabym skłonić Was do przemyśleń. Kim się otaczacie? Czy wychodzi Wam to na dobre? Niekiedy trzea zadbać także o siebie, ni tylko o innych.

   Dajcie mi znać co myślicie o tego typu selekcji. Czekam na Wasze wypowiedzi w komentarzach.
Jastuha :*

Zdjęcia: Grupa 1 Grupa 2

środa, 28 grudnia 2016

Święta, święta i po świętach

Witam :)

   Święta się skończyły i czas wrócić do naszej codzienności. Kilka rzeczy jednak jeszcze będzie przypominać nam o tym mam nadzieję miło spędzonym czasie. Mówię między innymi o choince, świątecznych światełkach, prezentach i być może dla Was coś jeszcze.

   Wysłuchaliśmy wielu świątecznych piosenek, odliczaliśmy dni... święta minęły.

   Jest coś jeszcze... w tym tygodniu... wiecie już? Nowy rok! 2017 zacznie się w tą niedzielę! Macie jakieś postanowienia noworoczne? Nie?! To na co czekacie? Tak, tak... wiem, że zwykle są zapominane lub odstawiane na bok. Nie po to one jednak są, prawda? 😉 

   W nadchodzącym roku postarajcie się spełnić postanowienia noworoczne. Chcesz schudnąć, znaleźć nowego znajomego, poświęcić się czemuś bardziej, zebrać pieniądze na jakiś cel? Nieważne co chciałbyś/chciałabyś zrobić, co jest twoim noworocznym postanowieniem, wytrwaj w tym! Tak na dobrą sprawę, to nie muszą być cele "od nowego roku", możesz przecież zabrać się za to wcześniej i pamiętaj nigdy nie jest za późno, by zacząć coś robić. 

   Dziś zwracam się do Was z prośbą o wiarę i marzenia. Wierzcie w siebie, to daje siłę. Jeżeli Ty w siebie nie wierzysz, nie oczekuj, że inni będą. Miejcie marzenia i spełniajcie je, ich brak sprawia, że jest w Was jakaś pustka. 

Życzę Wam szczęśliwego nowego roku i w ogóle całego życia 😊. Spełnienia marzeń niedźwiadki.
Jastuha :*

środa, 14 grudnia 2016

Jak to jest... być aktorem?

Witam, tym razem wywiad z aktorem Teatru Nowego w Poznaniu, Michałem Kocurkiem.

Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest? Jak wygląda ta praca? Oto czego dowiedzieliśmy się od Michała Kocurka:


Jastuha: Od kiedy wiedział Pan, że aktorstwo jest tym, co chce Pan robić?

Michał: Dość wcześnie. Choć nie była to kołyska, nie było to przedszkole. W przedszkolu okazało się jednak, że Michał lubi występować, lubi mówić wierszyki, lubi śpiewać piosenki... W szkole podstawowej moja mama, która jest polonistką (co jest dosyć sztampowe, bo znam wielu aktorów, których mamy są polonistkami), prowadziła teatrzyk szkolny i szukała facetów do kabareciku, Miała same dziewczyny chętne (faceci się takimi rzeczami nie zajmowali raczej), a że byłem jej synem to byłem pierwszy z łapanki, więc zostałem przez nią wypchnięty na tą scenę. Spodobało mi się i zobaczyłem, że to na koleżanki bardzo fajnie działa dlatego zacząłem się w to jakoś bardziej bawić.     Później byłem w teatrze licealnym prof. Janusza Toczka w Oświęcimiu (bo ja z Oświęcimia pochodzę). To jest rzeczywiście taki teatr, z którego wyszło dość sporo bardzo dobrych aktorów, którzy pracują w zawodzie (np. Marcin Czarnik, Ana Nowicka). Tam to już tak naprawdę pomyślałem, że to bym chciał chyba robić. Początek liceum, to już na pewno wiedziałem, że chciałbym być aktorem, mimo tego, że byłem na biol-chemie.

J: Co czuł Pan podczas swojego pierwszego występu?

M: Na pewno byłem stremowany, ale też czułem dużą satysfakcję widząc jak to działa na publiczność, że się śmieją, że im się podoba i że klaszczą, i wiwatują. Wtedy chyba się połyka takiego bakcyla, że okay okay jest duży stres i dużo Cię to kosztuje, żeby wyjść i to rzeczywiście zrobić, jakoś się przełamać, ale ta nagroda, która jest na koniec bardzo wynagradza cały stres. To jest chyba moment rakiego poczucia, że jest to fajne. Nawet teraz, gdy jestem zawodowym aktorem, robię to dla tego, co dzieje się po występie: jak publiczność słucha, jak na Ciebie reaguje i jak jest miło i przyjemnie na oklaskach, za to się nie da zapłacić, to po prostu trzeba przeżyć

J: Jak wyobrażał Pan sobie pracę aktora, gdy był Pan dzieckiem?

M: Wyobrażałem sobie, że ma się piękne kostiumy i na pewno broń białą typu szpada, rapier.  To mi się w ogóle ziściło w jednym spektaklu, ponieważ grałem rolę dzielnego szlachcica, który bronił czci i honoru siostry. Z góry zeskakiwałem z rapierem i biliśmy się... Spełnienie marzeń dziecięcych. Tak właśnie wyobrażałem sobie jako dziecko, że się jest aktorem i można się pojedynkować, a uwielbiałem wszystkie książki fantasy, taką awanturniczą literaturę, uwielbiam "Trzech muszkieterów". Tak sobie wyobrażałem, że gram Dartaniana i mam rapier, pojedynkuję się o piękną kobietę.

J: Czy widzi Pan różnicę między tamtymi wobrażeniami a rzeczywistością?

M: Na pewno jest ogromna różnica. Miałem jednak ogromne szczęście, że moje wyobrażenie, moje marzenie się spełniło.

J: Jak wyglądają przygotowania do występów?

M: Bardzo różnie. Wszystko zależy od tego, czy reżyser opowiada bardzo dużo, pokazuje różne materiały typu filmy, książki, a później próbuje abyśmy tym światem do danego spektaklu nasiąkli, czy bardzo konkretnie widzi daną scenę i przedstawia nas (aktorów) trochę jak figurki, lalki. Z jednej strony fajnie, że ktoś widzi od początku do końca spektakl i to co w danym jego momencie się dzieje, ale fajnie też gdy reżyser sam do końca nie wie jak to się skończy i w pewnym momencie to nagle się im jakoś zadziewa. Tak więc zależy to od reżysera.

J: Czy stres nadal towarzyszy Panu przed występami, czy może to już minęło?

M: Zawsze. Absolutnie zawsze. Wiadomo, że gdzieś tam na początku, przy debiucie on był bardzo duży, ale on jest zawsze. Nieważne czy gramy dany spektakl setny raz, zawsze jest przyjemny stres mobilizujący. Z latami nauczyłem się go już zamieniać na scenie na nieparaliżujący, nie jest już dla mnie destrukcyjny, ale rzeczywiście motywacyjny. Przy każdej premierze jest stres, tyle że przerzucam go sobie trochę wcześniej. Jak o dziewiętnastej jest premiera to stresuję się od piętnastej do siedemnastej i już się tak zmęczę tym stresowaniem, że później już mi naturalnie to opada, bo ile się można stresować.

J: Pewna Pani prof. powiedziała mi, że ten kto się nie stresuje przed występem, nie będzie dobry podczas występu. Co Pan o tym myśli? Zgadza się Pan z tym?

M: Myślę, że generalnie to chyba... tak. Jak się człowiek stresuje, to odnosi się wrażenie, że mu na tym zależy i to chyba ma jakiś związek. Więc chyba tak. Myślę, że to jest prawda. To by znaczyło, że ktoś kto się nie stresuje ma mówiąc kolokwianie wylane i nie zależy mu na tym.

J: Czy ma Pan jakąś metodę na zapamiętywanie tekstu?

M: Ja mam bardzo dużą łatwość w zapamiętywaniu tekstu. Wszyscy moi koledzy o tym wiedzą i się ze mnie śmieją, że jestem ich suflerem, bo ja znam teksty wszystkich spektakli, w których brałem udział. Jak oni zapomną tekstu to ja z automatu im to od tak mówię (*pstryk palcami*). Uczę się słuchowo, kompletnie nie jestem wzrokowcem. Pewnie dlatego też się mnie czepia ten tekst, który jest dookoła mnie jakby, podczas prób. Jest to czasami upierdliwe, ponieważ słyszę jak moi koledzy czasem nie mówią tego tekstu co trzeba, bo ja wiem, że powinno być tak, a nie tak. Publiczność kompletnie nie zwraca na to uwagi, ale ja zwracam. Ma to swoje dobre i złe strony.

J: Czy zdażyło się Panu zapomnieć tekst?

M: Oczywiście, że mi się zdarzyło. Czasami jesteśmy chorzy i musimy zagrać, jesteśmy nie w formie i musimy zagrać, więc... hmm Kiedyś zdarzyło mi się właśnie coś takiego. Śpiewałem piosenkę miusicalową i po prstu... dziura. Nie wiem gdzie, co. w którym miejscu jestem tego spektaklu, wiem, że go gram, widzę aha jestem w kostiumie i to tak nagle jakby się wyłączyło myślenie na chwilę. Tak sobie przez chwilę orkiestra pograła sama, ja tak se postałem i doszedłem sam do siebie; jestem tu i to jest ten moment i to jest ta piosenka, ominąłeś trzecią zwrotę to teraz zacznie się czwarta, no i zaśpiewałem czwartą. Ludzie później pytali czy przestał mi działać mikroport, nawet akustyk zapytał, z racji tego, że od razu po ominiętym fragmencie wszedłem tak jakby się nic nie stało. Ja odpowiedziałem: Nie, po prostu przestałem śpiewać.

J: Jak ocenia Pan stopień trudności swojej pracy w skali od 1-10?

M: To wszystko jest zależne od tego, jaką rolę się w danym momenci gra. Może być bardzo łatwo np. 3, a mogą być takie role, które oceniam na 10. Kiedyś ktoś bardzo mądrze powiedział, że to jest najłatwiejszy zawód świata i najtrudniejszy zawód świata zarazem.

J: Jak wygląda u Pana proces wcielania się w rolę?

M: Ja mam coś takiego, że dużo czytam tych moich linijek (tekstu) i zastanawiam się co jest pomiędzy nimi. Zastanawiam się co jest przed tym, zanim moja postać coś powie i po tym, co myśli jak milczy. Zastanawiam się jakiej muzyki słucha i takiej zaczynam sobie słuchać przez jakiś czas, jakie książki czyta i robię sobie taki katalog z różnymi obrazkami, muzyczkami, które są jakby o tej postaci i tak sobie ją powoli buduję w ten sposób.

J: Co w tej pracy podoba się Panu najmniej?

M: Najmniej mi się podoba to, że muszę bardzo się starać wydobyć sobie czas dla rodziny, bo mam żonę, córeczkę, mam też pasierbicę już starszą co prawda, ale jednak z nią też czasami fajnie by było się widywać, a ja bardzo dużo czasu spędzam tu i na uczelni... One na tym tracą bardzo mocno i to mnie trochę denerwuje.

J: Czy żałował Pan kiedyś tego, że jest Pan aktorem?

M: Nie. Myślę, że nie będę nigdy tego żałował. To jest coś co sprawia mi największą satysfakcję.

J: Jakie cechy według Pana powinien posiadać dobry aktor?

M: Dobry aktor powinien być bardzo (wbrew temu co się czasem o nas myśli) inteligentnym człowiekiem, dobrym obserwatorem, oczywiście po to się coś obserwuje, żeby potem to wykorzystać jakoś na scenie, skopiować pewne rzeczy. Musi być też odporny na krytykę, musi być przekonany, ze to co robi na daną chwile, robi najlepiej jak potrafi. Trzeba mieć mocną psychiczną konstrukcję żeby ten zawód uprawiać.

J: Czy ma Pan kogoś, na kim się wzoruje?

M: Na pewno ta. Uwielbiam oglądać innych aktorów, szczególnie jak są lepsi ode mnie, bo mogę wtedy się poduczyć trochę. Uwielbiam jakichś zagranicznych aktorów, uwielbiam Kevina Spacey'a, uwielbiam Woody'ego Harrelsona, Brada Pitta (to jest bardzo zdolny technicznie, bardzo dobry aktor), z polskich aktorów bardzo lubię Janusza Gajosa, uwielbiam Krzysztofa Stroińskiego... Z teatralnych aktorów to najważniejszą postacią dla mnie, takim moim tatą teatralnym jest Krzysztof Globisz - wielki aktor i wielki pedagog.

J: Podsumowując, co mógłby Pan powiedzieć osobom, któe w przyszłości chcą zostać aktorami?

M: Żeby sobie nie dały nigdy wybić tego z głowy. Jak już taka myśl w ich głowie powstanie, że chcą być aktorem/aktorką, to ja osobiście jak spotykam takich ludzi, to im stara się to wybić z głowy. Mówię: Nie to bez sensu, to jest w ogóle zły zawód i tak dalej. Oni się pytają dlaczego ja tak mówię, zniechęcam, a ja mówię, ze mnie też przez całe moje życie (takie już świadome) wszyscy mi to odradzali, wszyscy mnie do tego zniechęcali i to był moim zdaniem pewnego rodzaju test. Jeśli bym się wtedy poddał, stwierdził a rzeczywiście, jakbym się dał przekonać do tego, że to nie jest ta droga, to bym nie został aktorem. Ja jednak byłem uparty i mimo tych wszystkich namów do nie robienia tego jednak to zrobiłem. To jest więc pewnego rodzaju taki test, któryjest przygotowaniem mocnej psychiki do tego zawodu: Okay, wy sobie gadajcie, a ja swoje zrobię. To jest dosyć paradoksalne, ponieważ robimy to by oceniali nas inni.
Jak już naprawdę chcą to robić, to niech nie dadzą wybić sobie tego z głowy.


"To jest wielka radość słuchajcie, robić to co się kocha" - Michał Kocurek
Czy Ty robisz to, co kochasz? :)
Jastuha :*
P.S. Więcej znajdziecie w zakładce wywiady. Tam m.in. śmieszna historyjka, która wydarzyła się podczas spektaklu ;) Wkrótce 😉

środa, 30 listopada 2016

💙

Dzisiaj wyjątkowo krótko.
  Witam!
    Zdażyło Wam się mieć gorszy dzień? Jestem pewna, że tak!
      Czasami jest nam gorzej, wtedy łatwiej się poddajemy, odpuszczamy, ale dlaczego? 
        Dzisiaj mam dla Was kilka słów: Nie poddawajmy się, to walka jest najważniejsza, a najlepsza walka to taka, podczas której mamy u boku przyjaciela! 💙 
Jastuha :*

środa, 23 listopada 2016

Jak to jest... wciąż szukać pasji?

Witam!
   Dzisiaj coś, z czym miało do czynienia wielu z Was (tak myślę 🙂) - szukanie pasji.

   Rozmowa z dziewczyną, która bardzo często zmieniała swoje zainteresowanie. Liliana spróbowała już kilku rzeczy. Jak się czuła zmieniając zajęcie? Zapraszam do czytania:

Jastuha: Cześć. Wiem, że zmieniałaś swoje zainteresowania, ale jak często to się zdarzało?

Liliana: Hej... Często, ponieważ cały czas jej szukałam i nawet gdy mogłoby się wydawać, że znalazłam, to nie byłam do końca pewna i poszukiwałam dalej.

J: Jakie zajęcia nazywałaś swoimi pasjami?

L: Były to między innymi śpiewanie, na które swoją drogą byłam bardzo nakręcona, co poskutkowało kupnem mikrofonu, ale także taniec, rysunek i pisanie. Przez jakiś czas prowadziłam bloga.

J: Czy wśród Twoich zainteresowań pojawiały się takie, które zaczynałaś robić, przerywałaś, a następnie powracałaś do nich?

L: Fotografia była takim zainteresowaniem. Wielokrotnie zabierałam się za nią przerywając po jakimś czasie. Jeszcze bardziej przerywaną pasją było jednak wspomniane wcześniej śpiewanie. Kochałam to, ale co pewien czas pojawiało się uczucie "To nie to." i robiłam dłuższą przerwę.

J: Jak bardzo zainwestowałaś w swoje pasje i jakie to były pasje?

L: Gdy interesowałam się muzyką kupiłam nawet profesjonalny mikrofon, jednak gdy śpiewanie nie pykło został odstawiony na bok. Tak jak można zauważyć śpiew i fotografia przewijały się najczęściej, jest tak i tym razem. Abym mogła bardziej realizować się w fotografowaniu zainwestowałam w profesjonalny aparat.

J: Z czym wiązałaś przyszłość?

L: Pamiętam jak miałam okres blogowania, pisania. To właśnie wtedy zaczęłam myśleć o studiach dziennikarskich mimo iż byłam dopiero w szkle podstawowej, nawet wybierałam już te studia (delikatny śmiech). Później jednak dotarły do mnie myśli "To chyba nie pyknie." Jeszcze później doszłam do tego, że wcale się tym nie interesuję, Tak samo było z kosmetologią - chciałam być wizażystką, ponieważ jakby hm... moja mama nią jest (powiedzmy)

J: Czym interesowałaś się najdłużej i ile to mniej więcej trwało?

L: Najdłużej interesowałam się śpiewaniem. Śpiewałam od... od zawsze, aż do trzynastego roku życia. To chyba właśnie w tym wieku skończyła się "przygoda ze śpiewaniem".

J: Czy chodziłaś na jakieś dodatkowe koła zainteresowań?

L: Jak byłam mała, to chodziłam na balet. (Mówiła z uśmiechem.) Czasami żałuję, że zrezygnowałam... W podstawówce znalazłam się w zespole wokalnym, a od pierwszej klasy gimnazjum należałam do kółka fotograficznego.

J: Co od siebie powiedziałabyś o szukaniu pasji?

L: No... to... ciężko jest z tym - tak myślę. Kiedy szuka się swojej pasji, to... po prostu wciąż zmienia się zdanie i człowiek próbuje wielu rzeczy, czasem myśląc, że nigdy nie znajdzie tego zamiłowania. Jednak gdy weźmiemy się za odpowiednią rzecz, to wierzę, że poczujemy, że to jest to. Musimy tak długo szukać, aż w końcu znajdziemy swoją pasję.

J: Dziękuję.

   Liliana aktualnie, ponownie, zajmuje się fotografią. Robi piękne zdjęcia, dostaje prośby od innych o zrobienie jakiegoś zdjęcia, o przeprowadzenie sesji zdjęciowej i podobnych rzeczy. Być można ona szukała już wystarczająco długo i znalazła.
   Ta dziewczyna pokazuje nam, że szukamy pasji cały czas. Wciąż zmieniamy swoje zainteresowania. Po czym przychodzi moment, w którym znajdujemy to, czego tak długo szukaliśmy, czujemy, że to jest to.

Jaką Ty masz pasję? A może ciągle jeszcze szukasz? Pamiętaj - niewolno nam się poddawać! 😉
Jastuha :*