środa, 28 grudnia 2016

Święta, święta i po świętach

Witam :)

   Święta się skończyły i czas wrócić do naszej codzienności. Kilka rzeczy jednak jeszcze będzie przypominać nam o tym mam nadzieję miło spędzonym czasie. Mówię między innymi o choince, świątecznych światełkach, prezentach i być może dla Was coś jeszcze.

   Wysłuchaliśmy wielu świątecznych piosenek, odliczaliśmy dni... święta minęły.

   Jest coś jeszcze... w tym tygodniu... wiecie już? Nowy rok! 2017 zacznie się w tą niedzielę! Macie jakieś postanowienia noworoczne? Nie?! To na co czekacie? Tak, tak... wiem, że zwykle są zapominane lub odstawiane na bok. Nie po to one jednak są, prawda? 😉 

   W nadchodzącym roku postarajcie się spełnić postanowienia noworoczne. Chcesz schudnąć, znaleźć nowego znajomego, poświęcić się czemuś bardziej, zebrać pieniądze na jakiś cel? Nieważne co chciałbyś/chciałabyś zrobić, co jest twoim noworocznym postanowieniem, wytrwaj w tym! Tak na dobrą sprawę, to nie muszą być cele "od nowego roku", możesz przecież zabrać się za to wcześniej i pamiętaj nigdy nie jest za późno, by zacząć coś robić. 

   Dziś zwracam się do Was z prośbą o wiarę i marzenia. Wierzcie w siebie, to daje siłę. Jeżeli Ty w siebie nie wierzysz, nie oczekuj, że inni będą. Miejcie marzenia i spełniajcie je, ich brak sprawia, że jest w Was jakaś pustka. 

Życzę Wam szczęśliwego nowego roku i w ogóle całego życia 😊. Spełnienia marzeń niedźwiadki.
Jastuha :*

środa, 14 grudnia 2016

Jak to jest... być aktorem?

Witam, tym razem wywiad z aktorem Teatru Nowego w Poznaniu, Michałem Kocurkiem.

Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest? Jak wygląda ta praca? Oto czego dowiedzieliśmy się od Michała Kocurka:


Jastuha: Od kiedy wiedział Pan, że aktorstwo jest tym, co chce Pan robić?

Michał: Dość wcześnie. Choć nie była to kołyska, nie było to przedszkole. W przedszkolu okazało się jednak, że Michał lubi występować, lubi mówić wierszyki, lubi śpiewać piosenki... W szkole podstawowej moja mama, która jest polonistką (co jest dosyć sztampowe, bo znam wielu aktorów, których mamy są polonistkami), prowadziła teatrzyk szkolny i szukała facetów do kabareciku, Miała same dziewczyny chętne (faceci się takimi rzeczami nie zajmowali raczej), a że byłem jej synem to byłem pierwszy z łapanki, więc zostałem przez nią wypchnięty na tą scenę. Spodobało mi się i zobaczyłem, że to na koleżanki bardzo fajnie działa dlatego zacząłem się w to jakoś bardziej bawić.     Później byłem w teatrze licealnym prof. Janusza Toczka w Oświęcimiu (bo ja z Oświęcimia pochodzę). To jest rzeczywiście taki teatr, z którego wyszło dość sporo bardzo dobrych aktorów, którzy pracują w zawodzie (np. Marcin Czarnik, Ana Nowicka). Tam to już tak naprawdę pomyślałem, że to bym chciał chyba robić. Początek liceum, to już na pewno wiedziałem, że chciałbym być aktorem, mimo tego, że byłem na biol-chemie.

J: Co czuł Pan podczas swojego pierwszego występu?

M: Na pewno byłem stremowany, ale też czułem dużą satysfakcję widząc jak to działa na publiczność, że się śmieją, że im się podoba i że klaszczą, i wiwatują. Wtedy chyba się połyka takiego bakcyla, że okay okay jest duży stres i dużo Cię to kosztuje, żeby wyjść i to rzeczywiście zrobić, jakoś się przełamać, ale ta nagroda, która jest na koniec bardzo wynagradza cały stres. To jest chyba moment rakiego poczucia, że jest to fajne. Nawet teraz, gdy jestem zawodowym aktorem, robię to dla tego, co dzieje się po występie: jak publiczność słucha, jak na Ciebie reaguje i jak jest miło i przyjemnie na oklaskach, za to się nie da zapłacić, to po prostu trzeba przeżyć

J: Jak wyobrażał Pan sobie pracę aktora, gdy był Pan dzieckiem?

M: Wyobrażałem sobie, że ma się piękne kostiumy i na pewno broń białą typu szpada, rapier.  To mi się w ogóle ziściło w jednym spektaklu, ponieważ grałem rolę dzielnego szlachcica, który bronił czci i honoru siostry. Z góry zeskakiwałem z rapierem i biliśmy się... Spełnienie marzeń dziecięcych. Tak właśnie wyobrażałem sobie jako dziecko, że się jest aktorem i można się pojedynkować, a uwielbiałem wszystkie książki fantasy, taką awanturniczą literaturę, uwielbiam "Trzech muszkieterów". Tak sobie wyobrażałem, że gram Dartaniana i mam rapier, pojedynkuję się o piękną kobietę.

J: Czy widzi Pan różnicę między tamtymi wobrażeniami a rzeczywistością?

M: Na pewno jest ogromna różnica. Miałem jednak ogromne szczęście, że moje wyobrażenie, moje marzenie się spełniło.

J: Jak wyglądają przygotowania do występów?

M: Bardzo różnie. Wszystko zależy od tego, czy reżyser opowiada bardzo dużo, pokazuje różne materiały typu filmy, książki, a później próbuje abyśmy tym światem do danego spektaklu nasiąkli, czy bardzo konkretnie widzi daną scenę i przedstawia nas (aktorów) trochę jak figurki, lalki. Z jednej strony fajnie, że ktoś widzi od początku do końca spektakl i to co w danym jego momencie się dzieje, ale fajnie też gdy reżyser sam do końca nie wie jak to się skończy i w pewnym momencie to nagle się im jakoś zadziewa. Tak więc zależy to od reżysera.

J: Czy stres nadal towarzyszy Panu przed występami, czy może to już minęło?

M: Zawsze. Absolutnie zawsze. Wiadomo, że gdzieś tam na początku, przy debiucie on był bardzo duży, ale on jest zawsze. Nieważne czy gramy dany spektakl setny raz, zawsze jest przyjemny stres mobilizujący. Z latami nauczyłem się go już zamieniać na scenie na nieparaliżujący, nie jest już dla mnie destrukcyjny, ale rzeczywiście motywacyjny. Przy każdej premierze jest stres, tyle że przerzucam go sobie trochę wcześniej. Jak o dziewiętnastej jest premiera to stresuję się od piętnastej do siedemnastej i już się tak zmęczę tym stresowaniem, że później już mi naturalnie to opada, bo ile się można stresować.

J: Pewna Pani prof. powiedziała mi, że ten kto się nie stresuje przed występem, nie będzie dobry podczas występu. Co Pan o tym myśli? Zgadza się Pan z tym?

M: Myślę, że generalnie to chyba... tak. Jak się człowiek stresuje, to odnosi się wrażenie, że mu na tym zależy i to chyba ma jakiś związek. Więc chyba tak. Myślę, że to jest prawda. To by znaczyło, że ktoś kto się nie stresuje ma mówiąc kolokwianie wylane i nie zależy mu na tym.

J: Czy ma Pan jakąś metodę na zapamiętywanie tekstu?

M: Ja mam bardzo dużą łatwość w zapamiętywaniu tekstu. Wszyscy moi koledzy o tym wiedzą i się ze mnie śmieją, że jestem ich suflerem, bo ja znam teksty wszystkich spektakli, w których brałem udział. Jak oni zapomną tekstu to ja z automatu im to od tak mówię (*pstryk palcami*). Uczę się słuchowo, kompletnie nie jestem wzrokowcem. Pewnie dlatego też się mnie czepia ten tekst, który jest dookoła mnie jakby, podczas prób. Jest to czasami upierdliwe, ponieważ słyszę jak moi koledzy czasem nie mówią tego tekstu co trzeba, bo ja wiem, że powinno być tak, a nie tak. Publiczność kompletnie nie zwraca na to uwagi, ale ja zwracam. Ma to swoje dobre i złe strony.

J: Czy zdażyło się Panu zapomnieć tekst?

M: Oczywiście, że mi się zdarzyło. Czasami jesteśmy chorzy i musimy zagrać, jesteśmy nie w formie i musimy zagrać, więc... hmm Kiedyś zdarzyło mi się właśnie coś takiego. Śpiewałem piosenkę miusicalową i po prstu... dziura. Nie wiem gdzie, co. w którym miejscu jestem tego spektaklu, wiem, że go gram, widzę aha jestem w kostiumie i to tak nagle jakby się wyłączyło myślenie na chwilę. Tak sobie przez chwilę orkiestra pograła sama, ja tak se postałem i doszedłem sam do siebie; jestem tu i to jest ten moment i to jest ta piosenka, ominąłeś trzecią zwrotę to teraz zacznie się czwarta, no i zaśpiewałem czwartą. Ludzie później pytali czy przestał mi działać mikroport, nawet akustyk zapytał, z racji tego, że od razu po ominiętym fragmencie wszedłem tak jakby się nic nie stało. Ja odpowiedziałem: Nie, po prostu przestałem śpiewać.

J: Jak ocenia Pan stopień trudności swojej pracy w skali od 1-10?

M: To wszystko jest zależne od tego, jaką rolę się w danym momenci gra. Może być bardzo łatwo np. 3, a mogą być takie role, które oceniam na 10. Kiedyś ktoś bardzo mądrze powiedział, że to jest najłatwiejszy zawód świata i najtrudniejszy zawód świata zarazem.

J: Jak wygląda u Pana proces wcielania się w rolę?

M: Ja mam coś takiego, że dużo czytam tych moich linijek (tekstu) i zastanawiam się co jest pomiędzy nimi. Zastanawiam się co jest przed tym, zanim moja postać coś powie i po tym, co myśli jak milczy. Zastanawiam się jakiej muzyki słucha i takiej zaczynam sobie słuchać przez jakiś czas, jakie książki czyta i robię sobie taki katalog z różnymi obrazkami, muzyczkami, które są jakby o tej postaci i tak sobie ją powoli buduję w ten sposób.

J: Co w tej pracy podoba się Panu najmniej?

M: Najmniej mi się podoba to, że muszę bardzo się starać wydobyć sobie czas dla rodziny, bo mam żonę, córeczkę, mam też pasierbicę już starszą co prawda, ale jednak z nią też czasami fajnie by było się widywać, a ja bardzo dużo czasu spędzam tu i na uczelni... One na tym tracą bardzo mocno i to mnie trochę denerwuje.

J: Czy żałował Pan kiedyś tego, że jest Pan aktorem?

M: Nie. Myślę, że nie będę nigdy tego żałował. To jest coś co sprawia mi największą satysfakcję.

J: Jakie cechy według Pana powinien posiadać dobry aktor?

M: Dobry aktor powinien być bardzo (wbrew temu co się czasem o nas myśli) inteligentnym człowiekiem, dobrym obserwatorem, oczywiście po to się coś obserwuje, żeby potem to wykorzystać jakoś na scenie, skopiować pewne rzeczy. Musi być też odporny na krytykę, musi być przekonany, ze to co robi na daną chwile, robi najlepiej jak potrafi. Trzeba mieć mocną psychiczną konstrukcję żeby ten zawód uprawiać.

J: Czy ma Pan kogoś, na kim się wzoruje?

M: Na pewno ta. Uwielbiam oglądać innych aktorów, szczególnie jak są lepsi ode mnie, bo mogę wtedy się poduczyć trochę. Uwielbiam jakichś zagranicznych aktorów, uwielbiam Kevina Spacey'a, uwielbiam Woody'ego Harrelsona, Brada Pitta (to jest bardzo zdolny technicznie, bardzo dobry aktor), z polskich aktorów bardzo lubię Janusza Gajosa, uwielbiam Krzysztofa Stroińskiego... Z teatralnych aktorów to najważniejszą postacią dla mnie, takim moim tatą teatralnym jest Krzysztof Globisz - wielki aktor i wielki pedagog.

J: Podsumowując, co mógłby Pan powiedzieć osobom, któe w przyszłości chcą zostać aktorami?

M: Żeby sobie nie dały nigdy wybić tego z głowy. Jak już taka myśl w ich głowie powstanie, że chcą być aktorem/aktorką, to ja osobiście jak spotykam takich ludzi, to im stara się to wybić z głowy. Mówię: Nie to bez sensu, to jest w ogóle zły zawód i tak dalej. Oni się pytają dlaczego ja tak mówię, zniechęcam, a ja mówię, ze mnie też przez całe moje życie (takie już świadome) wszyscy mi to odradzali, wszyscy mnie do tego zniechęcali i to był moim zdaniem pewnego rodzaju test. Jeśli bym się wtedy poddał, stwierdził a rzeczywiście, jakbym się dał przekonać do tego, że to nie jest ta droga, to bym nie został aktorem. Ja jednak byłem uparty i mimo tych wszystkich namów do nie robienia tego jednak to zrobiłem. To jest więc pewnego rodzaju taki test, któryjest przygotowaniem mocnej psychiki do tego zawodu: Okay, wy sobie gadajcie, a ja swoje zrobię. To jest dosyć paradoksalne, ponieważ robimy to by oceniali nas inni.
Jak już naprawdę chcą to robić, to niech nie dadzą wybić sobie tego z głowy.


"To jest wielka radość słuchajcie, robić to co się kocha" - Michał Kocurek
Czy Ty robisz to, co kochasz? :)
Jastuha :*
P.S. Więcej znajdziecie w zakładce wywiady. Tam m.in. śmieszna historyjka, która wydarzyła się podczas spektaklu ;) Wkrótce 😉

środa, 30 listopada 2016

💙

Dzisiaj wyjątkowo krótko.
  Witam!
    Zdażyło Wam się mieć gorszy dzień? Jestem pewna, że tak!
      Czasami jest nam gorzej, wtedy łatwiej się poddajemy, odpuszczamy, ale dlaczego? 
        Dzisiaj mam dla Was kilka słów: Nie poddawajmy się, to walka jest najważniejsza, a najlepsza walka to taka, podczas której mamy u boku przyjaciela! 💙 
Jastuha :*

środa, 23 listopada 2016

Jak to jest... wciąż szukać pasji?

Witam!
   Dzisiaj coś, z czym miało do czynienia wielu z Was (tak myślę 🙂) - szukanie pasji.

   Rozmowa z dziewczyną, która bardzo często zmieniała swoje zainteresowanie. Liliana spróbowała już kilku rzeczy. Jak się czuła zmieniając zajęcie? Zapraszam do czytania:

Jastuha: Cześć. Wiem, że zmieniałaś swoje zainteresowania, ale jak często to się zdarzało?

Liliana: Hej... Często, ponieważ cały czas jej szukałam i nawet gdy mogłoby się wydawać, że znalazłam, to nie byłam do końca pewna i poszukiwałam dalej.

J: Jakie zajęcia nazywałaś swoimi pasjami?

L: Były to między innymi śpiewanie, na które swoją drogą byłam bardzo nakręcona, co poskutkowało kupnem mikrofonu, ale także taniec, rysunek i pisanie. Przez jakiś czas prowadziłam bloga.

J: Czy wśród Twoich zainteresowań pojawiały się takie, które zaczynałaś robić, przerywałaś, a następnie powracałaś do nich?

L: Fotografia była takim zainteresowaniem. Wielokrotnie zabierałam się za nią przerywając po jakimś czasie. Jeszcze bardziej przerywaną pasją było jednak wspomniane wcześniej śpiewanie. Kochałam to, ale co pewien czas pojawiało się uczucie "To nie to." i robiłam dłuższą przerwę.

J: Jak bardzo zainwestowałaś w swoje pasje i jakie to były pasje?

L: Gdy interesowałam się muzyką kupiłam nawet profesjonalny mikrofon, jednak gdy śpiewanie nie pykło został odstawiony na bok. Tak jak można zauważyć śpiew i fotografia przewijały się najczęściej, jest tak i tym razem. Abym mogła bardziej realizować się w fotografowaniu zainwestowałam w profesjonalny aparat.

J: Z czym wiązałaś przyszłość?

L: Pamiętam jak miałam okres blogowania, pisania. To właśnie wtedy zaczęłam myśleć o studiach dziennikarskich mimo iż byłam dopiero w szkle podstawowej, nawet wybierałam już te studia (delikatny śmiech). Później jednak dotarły do mnie myśli "To chyba nie pyknie." Jeszcze później doszłam do tego, że wcale się tym nie interesuję, Tak samo było z kosmetologią - chciałam być wizażystką, ponieważ jakby hm... moja mama nią jest (powiedzmy)

J: Czym interesowałaś się najdłużej i ile to mniej więcej trwało?

L: Najdłużej interesowałam się śpiewaniem. Śpiewałam od... od zawsze, aż do trzynastego roku życia. To chyba właśnie w tym wieku skończyła się "przygoda ze śpiewaniem".

J: Czy chodziłaś na jakieś dodatkowe koła zainteresowań?

L: Jak byłam mała, to chodziłam na balet. (Mówiła z uśmiechem.) Czasami żałuję, że zrezygnowałam... W podstawówce znalazłam się w zespole wokalnym, a od pierwszej klasy gimnazjum należałam do kółka fotograficznego.

J: Co od siebie powiedziałabyś o szukaniu pasji?

L: No... to... ciężko jest z tym - tak myślę. Kiedy szuka się swojej pasji, to... po prostu wciąż zmienia się zdanie i człowiek próbuje wielu rzeczy, czasem myśląc, że nigdy nie znajdzie tego zamiłowania. Jednak gdy weźmiemy się za odpowiednią rzecz, to wierzę, że poczujemy, że to jest to. Musimy tak długo szukać, aż w końcu znajdziemy swoją pasję.

J: Dziękuję.

   Liliana aktualnie, ponownie, zajmuje się fotografią. Robi piękne zdjęcia, dostaje prośby od innych o zrobienie jakiegoś zdjęcia, o przeprowadzenie sesji zdjęciowej i podobnych rzeczy. Być można ona szukała już wystarczająco długo i znalazła.
   Ta dziewczyna pokazuje nam, że szukamy pasji cały czas. Wciąż zmieniamy swoje zainteresowania. Po czym przychodzi moment, w którym znajdujemy to, czego tak długo szukaliśmy, czujemy, że to jest to.

Jaką Ty masz pasję? A może ciągle jeszcze szukasz? Pamiętaj - niewolno nam się poddawać! 😉
Jastuha :*

środa, 16 listopada 2016

"Jak to jest..."

Witam kochane Niedźwiadki!
   Następny wpis będzie rozpoczynał nową serię zatytułowaną "Jak to jest...". Chociaż tak naprawdę można powiedzieć, że już TEN post otwiera nowy cykl 
   W każdym z wpisów znajdzie się wywiad. Osoby, z którymi według Was powinnam porozmawiać wypisujcie w komentarzach pod tym postem, lub pod wpisem na funpage'u na facebook'u. Pierwszy wywiad pojawi się już za tydzień, a z kim? Tego dowiecie się na facebook'u ;)
   Seria ta powstała dlatego, że wiele osób jest ciekawych jak wygląda np. praca ratownika medycznego. Chciałabym więc dla Was (i dla siebie też ;) ) porozmawiać z różnymi ludźmi i dowiedzieć się "Jak to jest..."
   Zachęcam Was do sprawdzania z kim i o czym będę rozmawiać :)

Na tą chwilę to wszystko, oczekujcie nowej serii.

A Ty z kim byś porozmawiał gdybyś mógł? Czy istnieje możliwość skontaktowania się z tą osobą? Pomyśl, spróbuj. ;)
Jastuha :*

środa, 9 listopada 2016

Dlaczego uśmiech jest tak ważny?

     Jakiś czas temu zauważyłam (Dlaczego nie wcześniej?!), że jest taka jedna, prosta rzecz, dzięki której uśmiecham się bez względu na wszystko. Nie ważne czy mam zły dzień, czy po prostu coś jest nie tak. Prosta czynność, która zmienia wszystko. Co to takiego? Uśmiech! Szczery, niewymuszony uśmiech. Gdy ktoś się do mnie życzliwie uśmiecha, to i ja się uśmiecham. To nie jest tylko odwzajemnianie z uprzejmości. Nie, bo uśmiech zostaje jeszcze na długo potem.
     Kiedy trwam w tym szczęściu najdłużej? Wtedy, gdy uśmiech drugiej osoby wynika z tego, że jej pomogłam. Właśnie w takiej chwili jestem najszczęśliwszą osobą na Ziemi, BA na świecie! To radość jaką daje udzielanie pomocy innym jest najcenniejsza.
     Równie wielkie szczęście odczuwam podczas zabawy z mniejszymi dziećmi. Małymi ludźmi, którzy są bezinteresowni i mądrzejsi niż nam się czasem wydaje. Uśmiech takiego dziecka, któremu ofiaruje się radość poprzez zabawę, jest cudowny.


Dlaczego więc uśmiech jest tak ważny?
Ponieważ może zmienić czyjś dzień! Nawet Twój!

A Ty, komu podarujesz dziś swoje szczęście?
Jastuha :*

P.S. Już niebawem nowa seria postów "Jak to jest?" a w niej:
  • Wywiady z ludźmi, którzy mają do powiedzenia coś ciekawego,
  • Wypowiedzi takich osób jak uczniowie szkoły baletowej czy ludzi podróżujących i innych,
  • Informacje na dany temat od osób, które "coś o tym wiedzą",
  • I inne.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba! ;)

środa, 28 września 2016

Z pasją czy bez niej?

Cześć!
   Pomyślałeś kiedyś o sytuacji, w której musisz "rzucić" to, co kochasz? Nie mam na myśli palenia, ani innych takich... Zastanawiałeś się choć raz nad tym, co być zrobił, gdybyś nie mógł tego, co kochasz? Gdyby Twoja pasja przestałabyć dla Ciebie?

   Przykładowy Franek kochający piłkę nożną, nie tylko jako kibic, ale także jako zawodnik na boisku, nie chce porzucić swojej pasji. W wolnych chwilach zbiera kumpli i idzie z nimi na boisko. Kocha to, znalazł swoją pasję. Co jednak powinien zrobić gdy pojawia się przeszkoda?
W czasie meczy odczuwa ból, ale nie schodzi z boiska, nie chce żeby ktoś widział. Nie rezygnuje, gra dalej. Ból jest z czasem silniejszy i częstszy. Dlaczego Franek nie zrezygnuje? Nie potrafi.

   Jak myślisz co pojawia się w głowie takiej osoby? O czym myśli? Być może boi się, że inne zajęcie nie zastąpi pasji.
   Szukanie pasji zastępczej nie jest najłatwiejsze. Nawet jeżeli taka osoba ma inne zainteresowania może nie znaleźć tego, co udało jej się odszukać w poprzednim zajęciu. Nic w 100% nie dorówna temu, co kochamy. Właśnie tego może bać się osoba, która nie chce odejść od swojego hobby.

Czy Ty odstawił byś pasję na bok? Jakie jest Twoje zdanie na temat strachu przed zmianą?
Czekam na Twoje zdanie i pomysły!
Jastuha :*

środa, 21 września 2016

Maybe sth about dreams...


Dziś chciałabym Was powitać serduszkiem, ponieważ mamy Międzynarodowy Dzień Pokoju ;)


Ten wpis nawiązuje nieco do tytułu bloga, zawiera moje przemyślenia dot. snów. Zapraszam do czytania ->


   Czym jest dla mnie sen? Moim własnym światem. To właśnie w snach (i w pasji) uciekam od rzeczywistości. Sen to miejsce, nie... coś więcej niż miejsce. Tam jest inny czas, chociaż... czy tam w ogóle jest czas? SEN - Coś, dzięki czemu jesteśmy naprawdę "u siebie". Nasz własny świat. Niedostępny dla nikogo prócz nas.
   Zastanawiałeś się kiedyś nad tym co i dlaczego Ci się śniło? Może szukałeś odpowiedzi w sennikach? Lub wręcz przeciwnie, nawet nie pamiętasz swoich snów po przebudzeniu?
   Miałam taki okres, w którym czytałam wiele rzeczy dotyczących snów. Zaczynając od szukania w sennikach znaczeń przeróżnych snów skończyłam na świadomym śnieniu.
Od momentu, w którym przeczytałam o świadomym śnieniu bardzo chciałam tak śnić. Niestety jak do tej pory udało mi się tylko raz. Sen ten jednak bardzo szybko się zakończył, gdyż z powodu zbyt wielkiej ekscytacji po prostu się obudziłam.
   Przez długi czas również zastanawiałam się jak zapamiętać sen. Większość z nas wie, że co noc śnimy nie jeden, a kilka (czasem nawet i 5) snów. Mi wystarczyło pamiętanie jednego. Znalazłam kilka odpowiedzi na pytanie Co zrobić, aby po przebudzeniu nadal pamiętać? i jedną stosuję do dziś.    Jest to mianowicie leżenie po przebudzeniu nieruchomo przez chwilę. W tym krótkim/średnio długim momencie staramy się przypomnieć chociaż jeden ze snów. U mnie jak najbardziej to działa.
Dlaczego tak robimy? Ponieważ sny przypominamy sobie od tyłu, czyli tak jak to zwykle bywa bardziej zakodowane w pamięci są chwile, które zdarzyły się niedawno w porównaniu do tego co było np. kilka dni temu. Gdy zdołamy odtworzyć w głowie cały sen (lub będzie nam się wydawać, że jest cały) zapiszmy go na kartce lub w zeszycie. To utrwali zachowanie snu w pamięci, a także może się jeszcze wtedy coś przypomnieć.
   Mnie osobiście nie udało się odtworzyć snu tak, aby od początku do końca tworzył jakąś historię. To trochę tak, jakby zacząć oglądanie prostego filmu od środka. Niby wiesz o co chodzi, ale chciałbyś zobaczyć co działo się wcześniej i co zdarzy się później. Być może takie właśnie są sny?
   Co z zakodowanym przez nas snem? Mimo mojej nie najlepszej pamięci, nadal jestem w stanie opowiedzieć sen, który odtworzyłam na kartce tuż po przebudzeniu około rok/dwa lata temu. Wydaje mi się, że warto zapisywać swoje sny. Szczególnie, jeżeli chcecie śnić świadomie! ;)
   Po co nam świadomy sen? O tym za tydzień ;)
Wyobraź sobie, że jesteś właśnie w świadomym śnie, tak, dokładnie teraz. Możesz wszystko.
To jest Twój sen, Twój świat. Co zrobisz?
Jastuha :*

środa, 14 września 2016

Zadania i wyzwania, czyli jak zdobywamy kolejny poziom.

Witam, witam!

   Dziś co nieco o tym, jak wchodzimy na kolejne etapy w różnych dziedzinach, a także w samym życiu.

   Wybrałam ten temat ze względu na pojawienie się nowego, ważnego dla mnie zadania. Cóż to za zadanie? Otóż zabieram się za próbę na stopień przewodnika (Nie wiesz o czym mówię? Zajrzyj -> *KLIK*) Nim próba zostanie uznana za ukończoną będę musiała zrealizować jej wymagania.
   Każdy z nas, jak sądzę, "zdobywa kolejne poziomy" w swoim życiu. Czy to dotyczące pasji, czy może szkoły i pracy. Wydaje mi się, że zanim osiągniemy następny etap wykonujemy różne zadania z nim związane. Niekiedy przebicie się stanowi dla nas test, wyzwanie.
   Jeżeli chcesz piąć się w górę i coś stanowi przeszkodę, to NIE PODDAWAJ SIĘ. W momencie, w którym pomyślisz:
To koniec, nie dam rady.
będzie Ci trudniej.
   Spójrz na to nie jak na przeszkodę, nie jak na mur odgradzający Cię od szczytu, ale jak na wyzwanie. To sprawdzenie Twojej wytrzymałości. Udowodnij sobie, że możesz więcej. Jeśli to Cię nie satysfakcjonuje to pomyśl, że pokonując tę przeszkodę pokażesz nie tylko sobie, ale także tym, którzy się poddali, ŻE SIĘ DA. Kiedy już wespniesz się na kolejny szczebelek inni być może pójdą w Twoje ślady i mimo niepowodzenia spróbują raz jeszcze. W końcu znajdziesz się tam, gdzie planowałeś.
   Czy to nie od jednego małego kroku wszystko się zaczyna?
Nie zapominaj jednakże o tym, że porażki również będą mieć miejsce. Czy jednak bez nich byłoby lepiej? Czy może nie są powodem do doskonalenia się? 
   Gdy wstaniesz po upadku i pokonasz blokadę będziesz bogatszy o siłę i wiedzę, a dodatkowo szczęśliwy (powodem będzie osiągnięcie celu).
Nie poddawaj się więc.
Trzeba walczyć do końca!
Jak wyglądało Twoje najtrudniejsze wyzwanie? Jakie korzyści Ci przyniosło? Ile wcześniej porażek odniosłeś? Zastanów się. Warto iść na przód!
Jastuha :*

czwartek, 8 września 2016

Autobusy, sklepy i inne miejsca publiczne.

Witam w opóźnionym wpisie. Dziś trochę o... O czym? Sprawdź to ;)
   W autobusach, sklepach, ale także innych miejscach, możemy:

  • poszerzyć zakres swojej wiedzy,
  • dowiedzieć się wielu TAK istotnych rzeczy,
  • usłyszeć TAK interesujące wypowiedzi...
   Tramwaje, parki, centra handlowe i inne miejsca, w których ludzie rozmawiają o wszystkim, głośno, bardzo GŁOŚNO, a inni ludzie słuchają, ponieważ wszyscy są blisko siebie... Eh... To może tak:

     MIEJSCE: Autobus
     CZAS: Początek roku szkolnego, wieczór
     SZACOWANY CZAS PRZEJAZDU: 50 min.
     CO SIĘ DZIEJE? ->
   Wszyscy są zmęczeni, tylko nieliczni rozmawiają między sobą, wtem odzywa się czyjś telefon. Dzwoni... i dzwoni... NADAL dzwoni... Myślisz, że to był jakiś fajny kawałek? Lub to ja się po prostu czepiam? Być może :) Teraz jednak wyobraź sobie ten piszczący dźwięk, coś typu:

     WIECZOREM:
-To będzie idealne na budzik.
     RANO:
- Co tak KURCZĘ piszczy o tej godzinie!
*PIERDUT*
- O JEJKU mój telefon!

Przykładowa pani Grażynka
   Wracając do sytuacji - piszczy i piszczy - nadchodzi moment, w którym to jeden z pasażerów nie wytrzymuje i krzyczy "KURKA odbierze pani, czy nie?!" No i odbiera. To jest ta chwila, gdy uświadamiasz sobie, że wolałeś dzwonek/budzik. Rozlega się głośne HALO? Na tyle donośne, że siedząc w połowie długości autobusu słyszysz tą przykładową panią Grażynkę, znajdującą się na jego końcu. Próbujesz to zignorować, na początku Ci się udaje, ale im dalej, tym gorzej. 
   Nagle daje się słyszeć No to rzeczywiście jakiś NIEFAJNY nauczyciel. Po sekundce naszej pani Grażynki słucha cały autobus... okay, prawie cały. Szczęściarze ze słuchawkami w uszach właśnie pogłośnili muzykę... Do lekarza idź z tymi syfami! słyszysz znowu Jak to masz je w PUPIE?! A... lekarza masz... Którego? Przez kolejne minuty będziesz słuchać o lekarzu i wysypce...
Maka Paka
   W myślach błagasz, żeby kobieta obniżyła ton, a najlepiej by było gdyby się już rozłączyła, bo papla o byle MAKA PAKA już od dwudziestu minut. Przewracając oczami reagujesz na kolejne zdania wychodzące od pani Grażynki. To co ty mu nawciskałeś do jedzenia? Sraczkę ma? No co ty nie powiesz? 
   Odliczasz minuty do końca podróży - jeszcze dziesięć - myślisz. Nie dość, że głos tej kobiety z każdym wypowiedzianym słowem staje się coraz bardziej nie do zniesienia, to jeszcze wybiera coraz gorsze tematy.
   Wiesz kiedy ja ostatni raz się z nim bawiłam? Weź... daruj sobie. Nic nam nie stoi na drodze do szczęścia, powtarzam ci NIC. 
   Próbujesz uciec myślami od jej głosu i całej tej scenki. Siadasz wygodniej, na tyle, na ile pozwalają siedzenia w autobusie i udaje Ci się zasnąć. 
   Dojechałeś na miejsce. Wysiadasz i cieszysz się, że Ty i pani Grażynka rozejdziecie się w dwie inne strony.
NIC Z TEGO!
   Wchodzicie do tego samego sklepu, a ona nadal dyskutuje o ważnych sprawach... Oddalasz się i wpadasz na przykładową panią Jadzię, która akurat... no zgadnij... rozmawia z panią Grażynką przez telefon.
JAK ZAKOŃCZY SIĘ TA SYTUACJA?
ZDECYDUJ SAM ;)

Czy Tobie również zdarza się spotkać taką panią Grażynkę? Jak kończą się te konwersacje? ;)
Ode mnie to już wszystko! Pozdrawiam wszystkie panie Grażynki :)
Jastuha :*

środa, 31 sierpnia 2016

Jak i gdzie szukam inspiracji? ~ opowiadanie

Wszystko co robię, widzę i słyszę pomaga mi pisać.
   Na początku, przyznaję, ciężko było coś wymyślić. Pomocy szukałam w książkach, które już przeczytałam, ale nie chciałam pisać tego samego, więc zaraz kontynuowałam szukanie gdzieś indziej.
   Szukałam dłuższy czas, aż w końcu coś przyszło do mnie samo. Wychodząc ze sklepu przypomniałam sobie słowa jakiejś przypadkowej osoby, która koło mnie przechodziła. Stwierdziłam, że trochę to zmienię i włączę w opowiadanie. Tak też zrobiłam po powrocie do domu. W momencie, w którym zaczęłam to pisać w głowie sam zaczął pojawiać się ciąg dalszy, krótka scenka do tych słów.
   To mi jednak nie wystarczyło. Moje poszukiwania trwały dalej. Przyszedł dzień, w którym gorzej się poczułam. Wróciłam do domu i siadając na łóżko pomyślałam o tym. Zmieniłam to na inną sytuację, inny powód, dołączając do opowiadania (to znaczy do tej jego części, którą dopiero zobaczycie).
   Tak naprawdę inspiruję się wszystkim co mnie otacza. Wystarczy się rozejrzeć, dokładnie się wszystkiemu przyjrzeć, a wtedy może być nieco łatwiej ;)

K a ż d a  chwila, jest warta Twojej uwagi.

Po tym gorszym okresie, kiedy nie mogłam nic wymyślić, nastąpił czas, w którym to wszystko, ale to WSZYSTKO z mojego otoczenia chciało się wkraść do historii z opowiadania. W wielu rzeczach nadal widzę pomysł na nową historię. Gdzie nie przejdę, tam spotka mnie coś, co wejdzie do głowy i zacznie się układać w historyjkę.

Jeżeli Ty także szukasz inspiracji to nie poddawaj się! Otoczenie może naprawdę Ci pomóc.
Życzę powodzenia. Na koniec pytam Cię jeszcze: Czym Ty się inspirujesz?
Jastuha :*

środa, 24 sierpnia 2016

Jastuha z Disney'em III: bajka o małej syrence


Kolejny wpis z cyklu Jastuha z Disney'em tym razem o syrence - Małej Syrence

Myślę, że każdy z Was wie, kto jest autorem tej bajki :) - Hans Christian Andersen

H - Andersen, D - Disney

H - Mała Syrenka, której imienia nie poznajemy, jest najmłodszą z sześciu córek króla. Król był wdowcem, więc przy córkach pomagała mu ich babcia.
D - Mała Syrenka, Ariel, to najmłodsza z siedmiu córek Trytona - króla mórz i oceanów.
H - Syrenka może wypłynąć na powierzchnię gdy ukończy piętnaście lat. W bajce, na początku, ma czternaście lat.
D - Arielka ma szesnaście lat już na początku animacji. Jej ojciec nie pozwala jej wypływać na powierzchnię, ale ona go nie słucha i ucieka.
Znalezione obrazy dla zapytania mała syrenka disney

Zarówno u Andersena jak i u Disney'a Mała Syrenka ratuje księcia, któremu Disney nadaje imię - Eryk.

H - Syrenka zostawia go na brzegu słysząc kroki. Gdy piętnastolatka odpływa do księcia podchodzi złotowłosa dziewczyna (jak się później okazuje księżniczka) i to jej twarz książę kojarzy z uratowaniem go.
D - Ariel zostawia księcia gdy ten się budzi. Eryk zdołał ją zobaczyć, ale jego pies przegonił syrenkę do morza.

W momencie, w którym Mała Syrenka zostawia księcia, zakochuje się w nim i nie może o nim zapomnieć.

H - Najmłodsza z sióstr udaje się do Starej Wiedźmy. Dostaje nogi w zamian za głos, który traci poprzec odcięcie języka. Ma czas do ślubu księcia na to, żeby ten zakochał się w niej. Każdy krok sprawia syrence ból.
D - Mała Syrenka udaje się do wiedźmy - Urszuli - aby ta dała jej nogi. Ceną za pozbycie się ogonu jest głos dziewczyny, który Urszula zamyka w muszli. Czas na to, by Eryk się w niej zakochał to trzy dni, jeśli tak się nie stanie Ariel będzie należała do wiedźmy.
H - Książę ma się ożenić z księżniczką, którą okazuje się być złotowłosa z plaży. To jest powód, dla którego ten od razu się zgadza.
D - Eryk poznaje Urszulę, która zamieniła się w człowieka, a przez naszyjnik z muszlą, w której zamnknięty jest głos Ariel, zakochuje się. W ślubie przeszkadzają przyjaciele syrenki, rozbijają muszelkę (dzięki czemu dziewczyna odzyskuje głos), ale wiedźma porywa dziewczynę do morza, gdzie jej nogi zamieniają się w ogon.

Oryginalny rysunek z baśni Andersena.
H - Siostry syrenki oddały swoje warkocze za sztylet, którym Mała Syrenka miałaby zabić księcia. Dzięki temu, zamiast zamienić się w morską pianę dalej żyłaby w morzu jako syrena. Jednak szczęście ukochanego było dla niej zbyt ważne, więc zamiast go zabić skoczyła w stronę morza. Wtedy złapały ją córy powietrza. Syreny nie mają duszą ale mogą ją otrzymać za dobre uczynki i prawdziwą miłość. Trafiają wtedy do domu z dziećmi. Gdy dzięki nim jakieś dziecko się uśmiechnie Bóg odlicza im jeden rok z trzystu lat, jeśli jednak wcześniej więcej dzieci się zasmuci niż uśmiechnie syrenka zamieni się w pianę.
D - pod wodą Urszula i Tryton zawierają umowę - Arielka za króla. Książę nie chce stracić swojej niemej przyjaciółki i wskakuje za nią do morza. Wiedźma za pomocą berła Trytona atakuje Małą Syrenkę, zabijając przy tym (przypadkiem) swoich pomocników. Przez ten przypadek Urszula staję się jeszcze bardziej zła i powiększa się. By rodzielić ukochanych wywołuje wir wodny, a dziób statku (na którym był Eryk), który tu zatonął skierowany przez księcia w stronę wiedźmy wypchnięty przebija jej serce. Wszyscy, których zamieniła Urszula stają się wolni. Tryton daje swojej córce nogi i błogosławi jej małżeństwo z Erykiem.

Koniec

czwartek, 18 sierpnia 2016

Książkoholizm

Witam, witam :)
   Byłam w lesie, lecz już wróciłam, aczkolwiek zostałabym tam na jeszcze (co najmniej) kilka dni ;), szczególnie z tą ekipą, ale do rzeczy ;)

Książkoholizm - miłość i uzależnienie. Od czego? Od książek - jak wskazuje nazwa.

   Co kryje się w książkach? Wszystko. Możesz w nich znaleźć miłość, przygody, odkrywać różne tajemnice, podróżować w czasie, przemieszczać się między światami i wiele innych. Książki są jak portal do innego świata. Ile książek - tyle portali. Wystarczy otworzyć jeden z nich i zacząć czytać.
Mały świat książek 
   Światy do których przechodzimy są różne: mogą być prawdziwe, ale nie muszą; czas, w którym się znajdziemy może różnić się od naszego: może być przeszłością, przyszłością lub teraźniejszością; postacie, które spotkamy po drodze mogą się od nas bardzo różnić: możemy napotkać postacie mityczne, fantastyczne, ale również ludzi takich jak my. Dzięki książkom znajdziemy się w wielu ciekawych miejscach, będą nam towarzyszyć także emocje takie jak strach czy radość.

   Bardzo lubię czytać książki, szczególnie o tematyce fantastycznej, ponieważ dzięki nim znika świat dookoła mnie i zostaje tylko historia, w którą z każdym przeczytanym słowem wchodzę coraz dalej. Poznaję nowe światy i postacie. To jest jak nowa przygoda, która tylko czeka na ludzi chętnych do odkrywania tajemnic. Taką osobą jest każdy czytelnik, a tym bardziej książkoholik :)

Książka - przejście do innego miejsca/czasu, nauczycielka wyobraźni, odskocznia od rzeczywistości.

Uważam, że warto czytać książki. Co Wy na to?
Jaka jest Wasza definicja książki? :)
Jastuha :*
(Propozycje książek macie również na samym dole strony)

P.S. Ja non stop kupuję książki a Ty? c;

środa, 29 czerwca 2016

Jastuha z Disney'em II: bajka o Śpiącej Królewnie

Witam niedźwiadki kochane!
   Dziś coś, jak już sami zauważyliście, o Śpiącej Królewnie. Myślę, że większość z Was zna co najmniej jedną wersję tej bajki. Dzisiaj przyjrzymy się aż trzem wersjom "Śpiącej Królewny".
   Po pierwsze bajka wg. Charles'a Perraulta (z 1697r.). Tam na chrzciny Aurory przybywa siedem wróżek. Po drugie bracia Grimm i spisana przez nich baśń "Śpiąca Królewna" (z 1812r.), w której to dowiadujemy się, że wróżek przybywa aż 12, no i w końcu animacja Disney'a (z 1959r.) gdzie pojawiają się 3 wróżki.
C - Charles Perrault,   G - bracia Grimm,   D - Disney.
   C - o ósmej wróżce zapomniano,   G - dla 13tej wróżki nie było nakrycia, więc nie została zaproszona,   D - czwarta wróżka (a w zasadzie czarownica) od początku bajki jest zła i z tego powodu nie dostaje zaproszenia na chrzciny.
   C i D - klątwa czarownicy/ ostatniej wróżki ma się spełnić w jej szesnaste urodziny,   G - klątwa ma się ziścić w 15te urodziny królewny.
Na jak długi czas miała zasnąć Aurora?
   C - sto lat,   G - sto lat, po tym czasie miał znleźć ją książę i ocalić,   D - dopóki nie pocałuje jej książę.
Jak starano się zapobiec klątwie?
   C - król zakazał posiadania wrzeciona (za złamanie zakazu groziła kara śmierci) i oddał córkę pod opiekę ochmistrzyni [słownik j. polskiego - dawniej: urzędnik sprawujący nadzór nad służbą na dworze królewskim lub magnackim, dbający o etykietę; marszałek dworu],   G - pochowano wszystkie wrzeciona w królestwie, a następnie je spalono,   D - trzy wróżki przebierają się za wieśniaczki i zabierają Aurorę (nazywaną przez nie Różyczką) do chatki w lesie i żyją tak przez 16 lat (bez magii, by nie znalazła ich czarownica)
Jak ziściła się klątwa?
   C - chmistrzyni zasnęła a dziewczynka zaczęła biegać po komnatach, w końcu trafiając na starą kobietę nieznającą zakazu króla i pozwoliła małej tkać, jednak ta ukłuła się wrzecionem i padła na ziemię,   G - jak wcześniej,   D - wróżki chciały urządzić przyjęcie niespodziankę dla królewny, ale z uwagi na to, że sobie nie radziły użyły magii i w ten sposób znalazła je czarownica. Zahipnotyzowała Aurorę i zabrała do wieży, gdzie zmusiła ją do dotknięcia wrzeciona.
Jak budzi się Śpiąca Królewna?
   C - jedna z wróżek uśpiła wszystkich w zamku, by obudzili się wtedy, kiedy królewna. Po stu latach do zamku przybywa książę i znając historię Śpiącej Królewny postanawia ją znaleźć. Gdy ją zobaczył nie mógł się powstrzymać i pocałował dziewczynę, która się obudziła (wraz z całym zamkiem) i podziękowała mu. Później odbyło się wesele.   G - wielu mężczyzn próbowało dostać się do zamku, jednak wszyscy ginęli przez pnącza. Raz, po tym jak o Śpiącej Królewnie już nikt prawie nie pamiętał,  przejeżdżał tamtędy książę, który mimo ostrzeżeń miejscowego dostał się do środka i oczarowany jej urodą pocałował ją. Aurora się obudziła, a następnie poślubiła księcia.   D - książę Filip uwolniony z pułapki czarownicy przez wróżki dostał zbroję. Czarownica zamieniła się w smoka, ale książę przy pomocy wróżek pokonał ją wbijając miecz w samo serce. Dostał się do zamku przedarł przez ciernie i pocałował królewnę, budząc przy tym całe królestwo.
Jak Aurora poznała księcia?
   C i G - poznają się dopiero po pocałunku,   D - poznają się jeszcze jako dzieci, podczas chrzcin dziewczynki (ojciec Filipa został zaproszony wraz z synem), wtedy też mają zostać ogłoszeni nażeczonymi. Drugi raz spotykają się w lesie, w dniu 16tych urodzin Aurory, gdy ta nie wie jeszcze, że jest królewną.
Co się dzieje po obudzeniu Śpiącej Królewny?
   D - żyją "długo i szczęśliwie",   G - żyją szczęśliwie "do końca swoich dni",   C - młodej parze rodzi się chłopiec i dziewczynka, mieszkają razem w zamku księcia. W zamku tym mieszka także matka Filipa, która jest ludożercą. Gdy książę wychodzi jego matka wysyła księżniczkę z dziećmi do lasu. Tam w chatce czeka kucharz, który dostał polecenie przygotowania pieczeni z dzieci i potrawę z księżniczki. Dostała jednak zamiast dzieci - barana i kozę (wtedy nie dostrzegła oszustwa), a zamiast Aurory - upieczoną łanie (po zjedzeniu jej odkryła przekręt). Królowa czując się zdradzona uszykowała wannę pełną żmij - chciała tam wepchnąć księżniczkę, jednak Filip wrócił na czas i uratował ukochaną, a jego matka sama rzuciła się do przygotowanej wanny.

   Najbardziej podoba mi się wersja animowana Disney'a, ponieważ książę nie bierze się z byle kąd, odrzucone jest zło, a nie jedna z dobrych wróżek, Filip walczy o ukochną i zwycięża zło. Najważniejsze jednak są ostatnie słowa, które przez długi czas były typowe dla bajek Disney'a, a mianowicie "i żyli długo i szczęśliwie" :)

   Tym razem nie baśń spisana przez braci Grimm była najgorsza prawda? Która wersja podoba Wam się najbardziej? A może znacie jeszcze inne wersje tej bajki?
Jastuha :*

środa, 22 czerwca 2016

Dlaczego nie odpuszczę + garstka informacji

     Jak widzicie wszystko już działa i mogę wstawiać posty oraz dodawać strony (dzięki czemu będę mogła dodać kolejną część opowiadania - ale to dopiero w piątek)
     Na stronie My dream, my world na Facebook'u napisałam post informacyjny. Mam nadzieję, że go zobaczyliście ;) ^
     Przypomnienie -> Posty będą się pojawiać w ŚRODY :)

Koniec informacji, jeśli chcecie wiedzieć więcej zapraszam na Facebok'a ;) a teraz zacznijmy.
O tym mówię ;)
     Co jakiś czas słyszę, że skoro bolą mnie nogi to powinnam usiąść i np. nie brać udziału w jakichś zajęciach ruchowych. Moment. Oczywiście, że wezmę udział w zajęciach, może po prostu troszkę odpuszczę, ale udział wezmę. Zaraz jednak słyszę, że nie powinnam, nie mogę, bla bla bla ;). Prawda - czasem usiądę i trochę przeczekam, ale nie jest tak, że na początku nie spróbuję.
     Dlaczego mamy patrzeć jak inni robią coś, czego my nie możemy? Kto w ogóle powiedział, że tego nie możemy? Zawsze możemy zrobić coś w zamian za to, co np. sprawia nam ból. Ja dla przykładu nie lubię siedzieć na wf-ie i patrzeć jak reszta klasy ćwiczy. Dlaczego? Dlatego, że czuję się wtedy słabsza, może nawet trochę gorsza i nie jest mi z tym dobrze. To jest powód, dla którego ćwiczę.
     Wiem, że nie zaczyna się zdania od "A". Wybaczcie :* A dlaczego nie odpuszczę? Z CZYM, W JAKIEJ SPRAWIE nie odpuszczę?
Balet - moja największa pasja.
Może ktoś z Was pamięta wpis o balecie z przed ponad pół roku ->  Po prostu to kocham - napisałam tam m.in. o tym, że zrezygnowałam z udziału w zajęciach koła baletowego w mojej miejscowości, jednak nie zrezygnowałam z samego baletu. Tańczę w domu, ćwiczę, bo nie mogę po prostu porzucić tego, co tak bardzo kocham :) 
Szczerze mówiąc z samym kołem baletowym również nie potrafiłam i do tej pory nie potrafię się rozstać. Chodzą na nie dziewczynki, z którymi byłam w jednej grupie (choć niektóre małe baletnice z młodszych grup również mnie kojarzą), które jak tylko mnie widzą przytulają się i traktują mnie trochę jak wzór. Na to koło przychodzę nadal, ale teraz już bardziej jako osoba robiąca zdjęcia
(fotografem się nie nazwę).
   Wracając do tematu: nogi bolą to prawda, ale nie chcę się poddać. Słowa ze zdjęcia - pokażę, że pomimo bólu nóg też potrafię - nie znaczą, że będę teraz dowodzić INNYM iż potrafię, przede wszystkim udowodniam to SOBIE. 

Co się liczy gdy robisz to co kochasz? Byś sobie pokazał, że potrafisz, że to jest na prawdę ważne dla Ciebie, że TO JEST TO, bo z takich rzeczy się od tak nie rezygnuje :*
Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce <3
Ktoś będzie robił to co kocha bez względu na wyniki, a ktoś inny będzie próbował robić coś, co wcale mu nie pasuje. Czy Ty masz pasję? Czy kochasz coś tak, że nie możesz z tego zrezygnować, że nie chcesz z tego zrezygnować? Jeśli tak, podziel się tym ;)
Jastuha :*

wtorek, 10 maja 2016

Jastuha z Disney'em I: bajka o Śnieżce

Witam Was kochane Niedźwiadki :)
   Dziś zaczynam serię dotyczącą bajek Disneya. Na dobry początek wybrałam "Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków", ponieważ była to pierwsza animowana bajka Disneya (1937r.)
   Bajka pt. "Królewna Śnieżka" została opowiedziana braciom Grimm przez rodzinę Hassenpflugów

(podobno c; ). Bracia spisali ją i po raz pierwszy ukazała się w 1812r. W tej wersji zła królowa była matką Śnieżki, macochą królewny została dopiero w drugiej edycji z 1819r.
   Jak pewnie się domyślacie bajka o Śnieżce spisana przez braci Grimm i ta przedstawiona przez Walta Disneya nieco się od siebie różnią.
   Tak więc... porównując bajkę o Śnieżce Disneya do baśni braci Grimm możemy zauważyć podobieństwo - Zła Królowa każe zabić dziewczynkę w lesie i przynieść jej serce, lecz zamiast tego dostaje serce zwierzęcia leśnego. Mała królewna ucieka w głąb lasu i znajduje chatkę krasnoludków. W baśni spisanej przez braci Grimm dostajemy informację, że łóżko pierwszego krasnoludka było dla Śnieżki za duże. Za duże? W animacji Disneya wyraźnie widzimy, że dziewczyna potrzebowała trzech łóżek, żeby się zmieścić.
  Kolejne nieco większe różnice to próby pozbywania się królewny przez Złą Królową. Bracia Grimm napisali, że po tym jak Śnieżka trafiła do krasnoludków czarownica była u niej TRZY razy.
  1. Związała jej gorset tasiemką tak mocno, że dziewczyna nie mogła złapać oddechu,
  2. Podarowała jej  zatruty grzebień, który wręcz wbiła jej w głowę,
  3. Dała jej zatrute jabłko, które miało ostatecznie wyeliminować Śnieżkę.
Z bajki Disneya wiemy tylko o zatrutym jabłku. Mimo wszystko królewna i tak w końcu się budzi, ale jak?
  W obydwu wersjach pojawia się książę. U Disneya jest to ten sam który zakochał się w śpiewie Śnieżki dawno temu. Przejeżdżając przez las zauważył szklaną trumnę, a w niej znajomą dziewczynę, podszedł więc do niej i pocałował ją, a ona obudziła się i wskoczyła mu w ramiona. W baśni braci Grimm książę ujrzał Śnieżkę pierwszy raz i od razu się zakochał. Chciał zabrać królewnę ze sobą, a krasnoludki po naradzie zgodziły się na to, jednak gdy jeden z przenoszących trumnę potknął się Śnieżka wypluła kawałek zatrutego jabłka i obudziła się. Koniec końców zostali małżeństwem. Co się jednak dzieje ze Złą Królową?
  Oglądając bajkę Disneya widzimy jak spada ona ze skały podczas próby zepchnięcia głazu na krasnoludki (robiła to by powstrzymać ich przed ocaleniem Śnieżki), nie wiemy czy żyje, choć możemy zakładać że zło umiera. W baśni natomiast królowa dostaje buty w których jest zmuszona tańczyć tak długo, póki nie padnie martwa.
To tyle na dziś, post długi mimo, że nie są to wszystkie różnice c; Którą wersję wolicie?
Jastuha :*

czwartek, 14 kwietnia 2016

Wiosna :)

     Od jakiegoś czasu pogoda jest przyjemniejsza, jest cieplej, słoneczko wychodzi (pomijam te kilka ostatnich deszczowych dni :D ). Cóż można robić w wiosenne popołudnia? Powiem Wam co ja prawdopodobnie będę robić, ale także co Wy możecie zrobić. :)
     Nim zacznie się gorące lato jeszcze przez chwilę będziemy mieć ciepłą wiosnę. Wiosenne popołudnia są świetne do wybrania się na spacer, przejażdżkę rowerową... ja jednak preferuję bieganie. To pierwsza z rzeczy, które prawdopodobnie będę robić po szkole. Innymi rzeczami są m.in. spędzanie czasu na boisku np. grając w koszykówkę, jazda konna szczególnie w weekendy, uczęszczanie na zbiórki harcerskie nie mogłam o tym nie wspomnieć ;) ale również nauka na świeżym powietrzu bez tego by się nie obeszło.
     Z tego powodu, że w czasie wiosny jest raczej ciepło można wyjść gdzieś ze znajomymi na dłużej, cały czas będąc na świeżym powietrzu, zrobić grilla, lub po prostu wziąć przykład z Wargorra, który powiedział "Lece na łąke bo jestem zajoncem." :)
     Rzeczy do zrobienia jest naprawdę wiele, trzeba tylko chcieć coś robić, nie mam na myśli spania cały dzień, oglądania telewizji czy siedzenia przy komputerze cały czas. Pogoda jest ładna i z tego trzeba skorzystać! W razie niepogody można sobie znaleźć równie ciekawe zajęcia w domu, w świecie poza komputerem czy telewizorem, nie uważacie? :)

 

Jak Ty spędzasz czas w ciepłe, wiosenne popołudnia?
Ode mnie to tyle, późno, ale wiecie dlaczego, a jeśli nie, to zapraszam tutaj.
Jastuha :*

wtorek, 5 kwietnia 2016

Wpomnienia


(Dzisiaj późno, ponieważ nie napisałam posta rano, a we wtorki wracam późno do domu :) )

     Czym jest wspomnienie? To coś co zostanie z nami na długo jeśli nie na zawsze. Obraz z przeszłości zachowany w naszej pamięci. W słowniku j. polskiego definicja tego słowa to: obraz przeszłości wywołany w pamięci; pamięć  tym co było ale również przedmiot, znak itp. przypominający przeszłość. 
     Co do drugiej definicji słowa wspomnienie - lubię takie rzeczy :) Bardzo lubię zbierać takie małe i duże "cosie" które będą mi coś/kogoś przypominać, np. pocztówki z gór i znad morza, zakładki do książek, pierniki toruńskie :), pluszaki i inne rzeczy, które dostałam lub kupiłam i przypominają mi o jakimś zdarzeniu, miejscu lub konkretnych osobach. Kiedy tylko poświęcam chwilę takim przedmiotom wspomnienia od razu przychodzą, przykładowo gdy wezmę do ręki kartkę z podpisami koleżanek, kolegów i wychowawczyni ze szkoły baletowej, którą dostałam na pożegnanie i przeczytam to co jest tam napisane, od razu w myślach mam obrazy osób z tamtej klasy i wiele chwil z nimi spędzonych, a także przychodzą wspomnienia z samą szkołą :)
     Wspomnienia nie muszą być tylko i wyłącznie dobre, takie gorsze, smutniejsze również się zdarzają. Niektórymi nawet warto się podzielić! ;)
A w Tobie co budzi wspomnienia? :)
Jastuha :*

wtorek, 29 marca 2016

Wyrażanie emocji?

Dzisiaj coś o emocjach, czyli także coś o mnie ;)

     Prawdą jest, że ukrywam przynajmniej część emocji prawie zawsze. Prawie, bo wyjątki się zdarzają :)
     Wypuszczam je w czasie tańca lub gdy rysuję, właśnie wtedy je uwalniam.
     Przykładowo gniew, nie pokazuję go często, ale każdy może mieć gorszy dzień ;) lub smutek, on też nie wychodzi ze mnie od razu.
     W czasie tańca wszystko jest inaczej... Gniew podczas tańca sprawia, że taniec jest bardziej energiczny, smutek zaś, że ruchy są lżejsze i wolniejsze, radość hmm... z tym bywa różnie :)
     Z rysowaniem podobnie, np. rysowanie bez większych ruchów nadgarstkiem (np. przy stresie), przez co linie ołówka są grubsze i wydają się sztywne, zamiast lekkiego prowadzenia nadgarstka, dzięki czemu linie ołówka byłyby delikatniejsze.
     W jakikolwiek inny sposób pokazujemy emocje, przez cokolwiek innego wydobywamy je, to widać, jeśli chcemy to zauważyć.
     Czasami naprawdę nie potrzeba się wielce przyglądać co kryje np. taniec, niekiedy po prostu to widać. Fakt, nie zawsze jest to oczywiste, ale mimo to, nie jest to zupełnie niewidoczne.
     A czy Ty w czymś, w trakcie robienia czegoś wyrażasz emocje bardziej niż np. podczas rozmowy z kimś? :)
Jastuha :*

wtorek, 22 marca 2016

Moje przemyślenia: Obserwacje blogów

Witam :)
Dzisiejszy post jest kierowany troszkę bardziej w stronę blogerów, aczkolwiek nie tylko ;)
O tym właśnie mówię...

       Przez jakiś czas zastanawiałam się jak to się dzieje, że niektóre blogi mające po stu/dwustu obserwatorów mają 2 tys. wejść, podczas gdy mój blog z dwudziestoma ośmioma obserwatorami ma wyświetleń ponad 4,5 tys.
       Otóż na grupach dla blogerów na Facebooku cały czas widać posty z linkami do blogów, a pod linkami "obs/obs" "kom/kom" (wymiana blogerów obserwacjami lub/i komentarzami) - jak na zdjęciu wyżej. Przeglądając takie posty, a jest ich sporo, zaczęłam się zastanawiać nad czymś jeszcze, a mianowicie: Czy tym blogerom zależy tylko na liczbie obserwatorów, czy może jednak woleliby, żeby ich posty były naprawdę czytane, przez osoby, które się tym zainteresują i zostaną przy danym blogu na dłużej niż jedno wejście i nieszczere zaobserwowanie? Moim zdaniem wymiana obserwacjami nic nie wnosi do naszego bloga i do bloga osoby, z którą wymieniliśmy się obserwacją. To trochę tak, jakby polecać innym książkę, której się nie przeczytało.
       Dla mnie ważne jest to, ile osób naprawdę czyta mojego, a nie to ilu mam obserwatorów, przede wszystkim piszę, bo lubię ;) Chcę zadowalać czytelników postami, skłaniać do tego, żeby zastanowili się nad niektórymi treściami, ponieważ o to tu chodzi, a nie o to by zdobywać bezwartościowe obserwacje od osób, które wejdą na czyjegoś bloga tylko po to, by raz "kliknąć" i zniknąć.
       Osobami obserwującymi powinny być osoby, którym spodobał się blog i stwierdziły, że warto być na bieżąco, że warto tu zaglądać, a nie osoby, które chcą tylko zdobywać "obserwatorów". To wszystko.
Przy okazji dziękuję osobom, które naprawdę czytają mojego bloga. :)
Jastuha :*

wtorek, 15 marca 2016

Liebster Blog Award

Witam ponownie :)
W sobotę dostałam nominację do Liebster Blog Award od Iparis (tu jej blog -> Daniel "Day" Altan Wing zapraszam ;) )
Czym jest LBA? Nominację do Liebster Blog Award otrzymuje się od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Przyznaje się ją blogom z mniejszą liczbą obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechnienia ich. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania zadane przez nominującego blogera, a następnie nominować inne blogi. Zasada jest taka, że nie można nominować blogów, przez które my zostaliśmy nominowani ;)

Tak więc, oto moje odpowiedzi :)


  • Ostatnia piosenka jaką słuchałeś/słuchałaś?
Jest to piosenka Eiffel 65 - I'm Blue 
  • Postać literacka/filmowa, której nie potrafisz wybaczyć?
Jest to postać literacka z trylogii Czarnego Maga Trudi Canavan, a mianowicie Wielki Mistrz, czyli Akkarin. Być może jest tak dlatego, że nie doczytałam jeszcze trzeciej części do końca :D
  • Ulubiony aktor?
Brak :P
  • Ulubiona aktorka?
Również brak :D
  • Ostatnio oglądany film?
Cyrk
  • Miejsce na naszej planecie, które najbardziej chciałbyś/chciałabyś odwiedzić i dlaczego?
Stawki
Skoro w Bieszczadach już byłam, teraz chciałabym odwiedzić Tatry i zobaczyć Morskie Oko. Dlaczego? To proste :D Kocham góry, a Morskie Oko ponoć warto zobaczyć ;)
  • Masz jakieś miejsce gdzie najlepiej Ci się pisze? Co to za miejsce?
Owszem jest takie miejsce, w miejscowości, w której mieszkam przy stawie :) 
  • Piszesz książkę i możesz sobie wybrać dowolnego autora do pomocy. Kogo i dlaczego byś wybrał/wybrała?
Do wspólnego pisania zaprosiłabym wcześniej wspomnianą autorkę Trudi Canavan, ponieważ bardzo podobają mi się książki przez nią napisane, a szczególnie historie bohaterów w tych książkach i styl jakim ona pisze. Kolejnym powodem jest to, że książki Trudi Canavan, które do tej pory czytałam to fantasy, czyli mój ulubiona kategoria :)
  • Ulubiona bajka?
Skoro tylko jedna to... Król Lew (cz.1.), mimo wszystko część pierwsza podobała mi się bardziej od drugiej i trzeciej.

      To już wszystkie pytania dla mnie, jednak nie dla nominowanych przeze mnie, a są to:
  • Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?
  • Czym się inspirujesz?
  • Twój ulubiony blog?
  • Ulubiona książka?
  • Miejsce, w którym pisze Ci się najlepiej?
  • Na co zwracasz szczególną uwagę na innych blogach?
  • Jeżeli sport, to jaki?
  • Jeżeli mógłbyś/mogłabyś wybrać każdego, z kim zacząłbyś/zaczęłabyś prowadzić nowego bloga?
  • Jak długo prowadzisz bloga?
Z mojej strony to wszystko ;) Jeszcze raz dziękuję za nominację!
Jastuha :*

wtorek, 16 lutego 2016

A Ty z czym się zmagasz?

Każdy z nas prowadzi w swoim życiu jakąś walkę.

Każdy z nas walczy. Jedni prowadzą mniejsze potyczki, inni większe bitwy. Oczywiście jedne i drugie mogą być równie ważne dla osoby, która w nich uczestniczy.
Ktoś może zmagać się z chorobą, a ktoś inny po prostu ze swoimi myślami, nie zmienia to jednak faktu, że dla każdego z nas ma to większe lub mniejsze znaczenie.
Niektórzy potrzebują czasami pomocy, aby coś pokonać, lub po prostu wsparcia kogoś zaufanego. Jest jednak tak, że często wiele osób odrzuca pomoc, dlaczego? Wydaje mi się, że są osoby, które uważają iż prosząc o pomoc przyznają się do jakiejś słabości, być może ktoś czuje, że taka prośba pozbawia go niezależności, może po prostu nie lubimy mieć "długów" wobec innych, inną przyczyną może być strach przed wyśmiewaniem się z nas przez inną osobę, albo nie chcemy obarczać kogoś swoimi problemami. Przyczyn nie proszenia o pomoc jest na pewno wiele, ale tym razem zastanówmy się co dobrego może się stać, gdy już się odważymy.
Naprawdę warto prosić o pomoc chociażby dlatego, że zwyczajnie może nam się zrobić lepiej, może być łatwiej gdy już będziemy mieli kogoś, kto będzie potrafił pomóc. Oczywiście trzeba pamiętać o dwóch rzeczach, a mianowicie:

  • nie zawsze otrzymamy pomoc od razu, mimo to warto spróbować,
  • nie dowiemy się co się stanie póki nie spróbujemy.
Kiedy już uzyskamy wsparcie czy większą pomoc będzie lżej. Przede wszystkim nie należy się od razu poddawać, bo to często gorsze od odmówienia pomocy, a odmawiamy jej z tych samych przyczyn, przez które o nią nie poprosimy.
Każda bitwa jest do wygrania, każda walka nas wzmacnia, a każde zmaganie się z czymś może zaprowadzić nas do zwycięstwa.
Uwierz, że możesz być niepokonany!
A Ty wygrałeś już swoją bitwę? Nigdy się nie poddawaj!
Jastuha :*

P.S. Przepraszam, że dzisiaj tak późno niedźwiadki <3 i zapraszam do zajrzenia na powyższe linki z muzyką ;)

wtorek, 9 lutego 2016

Kim jesteś?!

Dlaczego tylu z nas chcąc przypodobać się innym udaje kogoś kim nie jest?




Na pewno już to zauważyliście; Ktoś podoba się nam, ale my tej osobie niekoniecznie, ale co z tego, przecież można się zmienić! Tylko po co? Skoro mamy udawać kogoś innego by osoba, która nie zwraca na nas uwagi nas zauważyła, to będziemy musieli udawać cały czas. Zmienimy się dla tej osoby cali, zamiast być sobą wśród innych? Jeżeli komuś się nie podobamy, to nie warto się zmieniać ze względu na tą jedną osobę!

Powinniśmy być sobą zawsze i wszędzie, nie udawać, bo może inni polubią prawdziwych nas, może właśnie w nas prawdziwych ktoś się zakocha, może właśnie nas prawdziwych polubi osoba, która kiedyś będzie dla nas ważna :).

Dlaczego mamy starać się dla tych, którzy nas nie widzą, udając zupełnie inną osobę, mając wokół tych, którzy lubią nas za to, jacy jesteśmy naprawdę? Czy nie to się liczy, żeby inni ludzie lubili nas za to, kim jesteśmy?

Według mnie nie powinniśmy się zmieniać ze względu na innych, powinniśmy być sobą! Bo czy to nie zbyt wiele dla nas, wciąż kogoś udawać? Jesteśmy po to, żeby żyć swoim życiem, jednym, prawdziwym życiem i cieszyć się z tego, nie próbujmy się zmieniać w tych, którymi nie jesteśmy ;)

Dziś życzę Wam, abyście zawsze byli sobą :)
Jastuha :*

wtorek, 2 lutego 2016

Moje przemyślenia: Przyjaźń + Dzień Przyjaciela!

Hej hej :D

Zbliża się dzień przyjaciela, już 4.02 powinniście złożyć najlepsze życzenia wszystkim swoim przyjaciołom! :)

Przyjaciel to osoba, na którą zawsze możemy liczyć, możemy wszystko powiedzieć.
Moim zdaniem przyjaciel to ktoś, w kim mamy oparcie w trudnych chwilach. Tyle, że to nie działa w jedną stronę... Jeżeli jest osoba, którą uważamy za przyjaciela i jest ona dla nas ważna, to nie powinniśmy tylko brać. przyjaźń jest jak zwierzątko, jeżeli się nią nie zajmiemy, to nie poświęci nam większej uwagi.
Trochę stare, ale co tam :D
W przyjaźni chodzi o to aby RAZEM dobrze się bawić, aby RAZEM przeżywać najważniejsze, najpiękniejsze chwile, aby RAZEM móc na sobie polegać, aby RAZEM po prostu się śmiać.
W naszym życiu zawsze będą osoby, które przyjdą i pójdą, które nic nie wniosą do naszego życia, ale po co się nimi przejmować? Dlaczego mielibyśmy przejmować się osobami, które bez słowa od nas odchodzą? Nie wiem :D
Wracając do przyjaźni, bo ona akurat coś do naszego życia wnosi, powinniśmy cieszyć się nią, ale także ją szanować, bo to właśnie ona jest naprawdę ważna.
Dlaczego mamy mieć przyjaciół? Choćby dlatego, że czas z nimi spędzony zawsze jest najlepszy ^_^
Moi przyjaciele nie płaczą ze mną, oni mnie rozśmieszają,
Moi przyjaciele nie pytają dlaczego, oni rozumieją,
Moi przyjaciele nie słuchają głupiego gadania o problemach, które sama wywołuję, oni od razu dają kopa w tyłek i świat znów jest kolorowy! :D


Włoski duchowny Jan Bosko pisał: "Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość."
Inną osobą której słowa przywołam jest amerykański poeta i piosenkarz rockowy Jim Morrison: "Przyjaciel to ktoś, kto daje ci totalną swobodę bycia sobą." 

A jak tam Wasza przyjaźń? Do czego byście ją przyrównali?

Bo najlepsi i najprawdziwsi przyjaciele nie muszą być od początku, ważne, żeby byli do końca <3
Jastuha :*

wtorek, 26 stycznia 2016

Jak spędzam czas wolny?

Dla mnie ferie zimowe zaczęły się już 15.01 po południu. Pierwsze trzy dni ferii spędziłam w Toruniu, z harcerzami na biwaku. Piękne miasto :) chciałabym tam jeszcze wrócić :) W trakcie pierwszego tygodnia byłam również w Poznaniu, aby podsumować biwak, oraz w Warszawie z rodzicami. Spędziliśmy całą sobotę w Centrum Nauki Kopernik, gdzie uczestniczyliśmy również w warsztatach laboratoryjnych (ja z mamą) i robotycznych (mój brat z tatą) :
Co jeszcze zdążyłam zrobić w pierwszym tygodniu? Obejrzałam do końca serial :) ,  spotkałam się z kumplami, spałam u kuzynki, załapałam się na karaoke z kuzynką, narysowałam kilka nowych rysunków, zrobiłam sobie sama tatuaż z henny, uszyłam kolejną poduszkę, zaczęłam pisać ponownie drugi rozdział opowiadania, zdążyłam raz zasnąć na nowym tapczanie i kilka innych...
Na podstawie tego mogę mówić, że się nie nudzę :)
A Wy się nudzicie? Nie macie co robić? Spróbujcie czegoś nowego! W ferie zimowe macie tyle czasu (tak wiem... kto ma ten ma :) ale na pewno przychodzi taki okres, że ma się dużo czasu i brak zajęć). Są osoby, które zawsze znajdą sobie jakieś ciekawe zajęcie, ale są też i tacy, którzy po prostu walną się na łóżku i włączą TV albo prześpią cały dzień. Spróbować nowych rzeczy zawsze warto. Nigdy nie gotowałeś? Do dzieła! Jest też taki czas kiedy zostajemy w domu sami, co wtedy robisz? Może warto było by zrobić w tym czasie to, czego nie zrobisz przy innych? Lubisz śpiewać a uważasz, że nie umiesz i wstydzisz się śpiewać przy innych? Teraz nie musisz, jesteś w domu sam i nikt Cię nie słyszy! Jest tyle możliwości, tyle rzeczy do zrobienia, nie siedźmy w domu bezczynnie. (Szczególnie gdy jest ładna pogoda, warto wyjść wtedy na dwór) Można by również spotkać się ze znajomymi ;) 
A Ty jak spędzasz swój czas wolny?
To tyle ode mnie na dziś. Bawcie się dobrze!
Jastuha :*

sobota, 23 stycznia 2016

Post informacyjny

1. Jak już Wam kiedyś wspomniałam, może niektórzy z Was pamiętają c: , chciałam nagrywać dla wszystkich Niedźwiadków (czytelników tego bloga) filmiki, czyli poza blogiem prowadzić również vlog. Niestety, jak już zapewne każdy z Was zauważył, kiepsko u mnie z systematycznością, więc nie wiem czy vlog powstanie.
2. Skoro mowa o systematyczności... Ponownie przepraszam Was za tak długą przerwę we wpisach.
3. Śledźcie mnie na Facebooku -> My dream, my world i snapchacie -> jastuha-blog ponieważ tam dostajecie ode mnie informacje na bieżąco.
4. Nadal możecie wysyłać do mnie pytania/inne wiadomości dotyczące bloga na e-mail jastuha03@gmail.com a ja tak jak poprzednio będę Wam odpowiadać c;
5. Co do opowiadania, dostałam od Was kilka pytań typu "gdzie dalsze części opowiadania?" odpowiadam więc, że napisałam rozdziały II i III na kartkach i zanim zdążyłam je przepisać na bloga mój kochany piesek na nie narobił i już się nie doczytałam żeby przepisać, tak więc rozdział II jest w trakcie tworzenia się. (Niedźwiadki które śledzą mnie na snapchacie wiedziały troszkę wcześniej)
6. Kolejny post we wtorek!
Jastuha :*